Strony

środa, 3 sierpnia 2011

Cmentarz z I Wojny Światowej w Drogini

Moi wspaniali koledzy genealodzy, nie tylko szukają "swoich". Wykonują kawał dobrej roboty, inwentaryzując cmentarze w terenie. Wykonując zdjęcia i opisy niewielu zachowanych tabliczek imiennych, pragnąc zachować te nieliczne znamiona. http://www.mtg-malopolska.org.pl/cmentarzewojenne.html

Nigdy nie zastanawiałam się nad losem tych cmentarzy, poproszono mnie o wykonanie zdjęć w Drogini.
Uczyniłam to, ale jakoś dziwnie mnie zabolało, że ten cmentarz (chociaż w nie najgorszym stanie), jest zapomniany i opuszczony.
Że mieszkańcy tej miejscowości i władze gminne chociaż raz w roku nie postanowią posprzątać na terenie tego cmentarza.
Ten w Drogini można nazwać cmentarzem, ale dwa w Wiśniowej są godne pożałowania. 

Czy powiat myślenicki nie powinien się wstydzić??!!

Być może wielu ludzi nie wie, że na tym cmentarzu oprócz Niemców,  Austriaków i Rosjan są pochowani również Polacy.
Polacy, którzy nie mieli wyboru. Wcielani do wojsk zaborców szli do boju walczyć o wolność.

Ci którzy położyli ten kamień, dobrze wiedzieli, kto jeszcze jest pochowany na tym cmentarzu. Niestety ząb czasu zaciera litery, piaskowiec zarasta mchem i widać już spore ubytki.

Mógł to być m.in. Jaśkowiec z Trzemeśni (który stracił ręce i nogi ), czy inni ranni w bojach na innych frontach. Ci. którzy  pamiętali o kolegach  z czasów wojny , którzy gdzieś tam zostali.  Im udało się przeżyć i w ten sposób może pragnęli uczcić to miejsce.
Wymieniam tu celowo osoby najbliższe terytorialnie, może dzieci, wnuki zastanowią się przez chwilę nad tymi grobami.

  1. Leśniak Mikołaj  inft.k.k. LstIR Nr 16 Galicja, Myślenice, Droginia 1879 verv
  2. .Bojak Józef  inft.k.k.LIR Nr 16. 11 komp. Galicja, Myślenice, Tenczyn 1891 verv
  3. .Piasecki Ludwik  inft. k.k. LIR Nr 16, 9 komp.Galicja, Myślenice 1885 verw. 
  4. Kasprzycki Aleksander, Inft.k.k.LIR.Nr.16, 10 Komp. Galicja, Myślenice, Poręba, verw
  5.  Tekieli Jan Inft. k.k. LIR Nr 16, 9 komp. Galicja, Myślenice, Droginia, verw
  6. Lenart Ludwik inft., TitGefr. K.k. LIR Nr 16, 12 komp.Galicja, Myślenice, Droginia, 1891, verw.
  7. Dybert Michał (Debet), ErsRes. IR Nr. 56, 2 Marschkomp.Galicja, Myślenice, Osieczany 1882 verw.
  8. Pietrzyk Józef Gefr.TitKorp. IR Nr 56, 10 Komp.Galicja, Myślenice, Dolna Wieś, 1889, verw.
  9. Stanach Andrzej, ResInft. IR Nr 92, 9 komp.Galicja, Myślenice, Bysina 1881, verw.
Mam ich jeszcze dziesiątki , ale nie o to chodzi aby tu ich wymieniać.Są to żołnierze wymienieni w Listach Strat 1914-1918
Może kiedyś jak przeczytam wszystkie tomy Listy Strat 1914-18, to opublikuję synów ziemi myślenickiej.

      Wracając do tematu samego cmentarza polecam III-tomowy opis wszystkich cmentarzy wojennych z tego okresu, autorstwa Jerzego Drogomira"Polegli w Galicji Zachodniej 1914-15(1918)"

Korzystając z tej książki pragnę wymienić polskich żołnierzy  pochowanych na cmentarzu w Drogini  służących w k.u k. Lsdt.Et.B. 214;

Stanisław Steczyński, Antoni Nyrka, Ludwik Buczek, Wasyl Ilnicki, Paweł Kowalczyk, Michał Pasławski, Piotr Skotnicki, Michał Sowa, Piotr Stepanik, Iłko Swinczak, Jan Tomaszewski, Józef Łaba, Mikołaj Krasnopolski.  

Wszyscy zmarli 03.12.1914 roku.

Józef Zawodowski z IR 80 zmarł 18.12.1914.

O pozostałych pochowanych polskich żołnierzach nic nie wiemy .

Czarny Krzyż z Wiednia wmurowuje tablicę, aby upamiętnić swoich żołnierzy.

 

 

My  niestety zapomnieliśmy.

Poniższą informację podaje Myślenickie PTTK
„Projektował go Gustaw Ludwig.
Pochowani tu żołnierze zginęli na początku grudnia 1914 r. Walczyli m.in. w ramach pułków piechoty: 35 z Tarnopola, 55 z Brzeżan, 58 ze Stanisławowa, 80 ze Złoczowa, 88 z Beraun, 4 cesarskiego z Trydentu. Spoczywa tu 141 żołnierzy austriackich, 46 rosyjskich i czterech pruskich.”
Skąd takie informacje? Chyba, że to są Ci nieznani Polacy w szeregach KuK . Sama jestem ciekawa źródła.

Chciałabym jeszcze przytoczyć opowieść z tego okresu.

"Cud nad Rabą"

 W ciągu kilku pierwszych dni grudnia 1914 r Góra Szubienna wraz z Myślenicami była świadkiem tzw. "Cudu nad Rabą", który doprowadził do ocalenia miasta oraz tej części Podkarpacia i Beskidów od okupacji rosyjskiej w czasie I wojny światowej. Otóż pod koniec listopada oddziały 3 armii rosyjskiej opanowały między innymi Dolinę Raby poniżej Myślenic- po Osieczany. W ciągu zaledwie trzech dni zaskoczone tym dowództwo armii austriackiej oraz Legiony Polskie zdołały na prędce przygotować doraźną obronę miasta, podciągając armaty do centrum miasta i na Górę Szubienną. Rosjanie, nie spodziewanie zostali zasypani gradem pocisków artyleryjskich od strony miasta i okolicznych wzgórz. Kiedy zaś zamierzali  przekroczyć most nad Rabą w Osieczanach, wówczas nad Myślenicami miała im się ukazać Matka Boska Myślenicka, na widok której przerażeni żołnierze rosyjscy wycofali się stąd na wschód.

Dlaczego cmentarze w innych krajach, gdzie pochowani są żołnierze różnej narodowości służących w K.u K. wyglądają inaczej????








     

poniedziałek, 28 lutego 2011

Katastry i KZCG Dólnej Wsi

W domu zawsze słyszałam; na Ogrodku, do Dziołu, do Buca. Nigdy nie zastanawiałam się jak duże są te kawałki pól rodziny Cichoniów.


Dostałam od mamy jakieś stare papiery; zżółknięte, poplamione
i mało czytelne. Wsadziłam do koperty i dobrze schowałam.
Było to jakieś 15 lat temu, nie przywiązywałam wagi do tego dokumentu. Mama prosiła, aby  schować, to schowałam.



Gdy zaczęłam interesować się genealogią, pomyślałam o tych papierzyskach. Szukałam 2 miesiące, tak dobrze schowałam,
już myślałam, że je  wyrzuciłam.
Na moje szczęście odnalazłam.






To był testament mojego prapradziadka Michała Cichonia z 1898 roku.

Tym którzy interesują się genealogią nie muszę tłumaczyć jaki skarb posiadam.
Imiona i  nazwiska  dzieci i współmałżonka. Zapisy nr działek z tamtego okresu czasu.
Kto i ile dostał w spadku.



Mam nadzieję, że uda mi się ustalić i pokazać kawałki lub kawałeczki gruntów należące do naszej rodziny. Dzisiaj pewnie mają się  nijak do rzeczywistości, ale miła jest świadomość, ze przodkowie nasi pilnowali jak oka w głowie swoich skarbów. Niejedno z nas nie zdaje sobie sprawy, co to znaczyło wtedy.
Rok 1847 przepięknie ręcznie wykonane mapy Dólnej Wsi.




Niestety nie można ich połączyć z numerami w testamencie.. Może z czasem to ogarnę, dzisiaj wielka niewiadoma. Kilkadziesiąt numerów, które nic nie mówią .



 Znalazłam KZCG czyli Komisja Zniesienia Ciężarów Gruntowych w AP Kraków  dokumenty z 1854 roku.

Marcin Cichoń 3xdziadek



Polecam zaglądnąć do tych dokumentów. Są tam numery domów, areał i wysokość podatków..
Adalbert Gruchacz 3xpradziadek

Znajdują się tam nazwiska wszystkich mieszkańców (podatników)z uwzględnieniem nazwy uprawianego pola. I tak np jest: Krawcówka, Opydówka , Kluskówka, Ogródek,

Marcin Cichoń i Michał Cichoń

 Również można zobaczyć "podpis" swojego przodka, który wspólnie z innymi mieszkańcami wsi zakładają gromadę i wybierają swoich plenipotentów . Jest to tylko krzyżyk, ale jak ważny dla mnie.

Na prawdę piękny dokument.









niedziela, 27 lutego 2011

Synowie prababki Małgorzaty

Małgorzata i Walenty Cichoń mają 6-ro  dzieci; trzech synów (Rudolfa, Tomasza ,Józefa)
 i trzy córki ( Henrykę, Zofię i Annę).
Tą opowieść pewnie będę pisać długo.  Miałam tylko informacje: jakiś , jakaś, jakieś.
Niewiele konkretów, każdy opowiadający  mówił mi coś innego. Wiele informacji przyjmowałam z "przymrużeniem oka". To nie znaczy, ze ich nie notowałam, ale wydawały się  tak nieprawdopodobne, ze już zaczęłam powątpiewać

I nagle zaczyna się wszystko pięknie układać.

I tu, w tym miejscu dziękuję Marcie Czerwieniec,
dodała mi sił do dalszych poszukiwań ( sprawił to jeden mail z informacją z CAW-u).

Najstarszy syn Rudolf Cichoń ur. 03.03.1896 w Dolnej Wsi (dzisiejsze Myślenice), kończy 4 klasy Szkoły Powszechnej, pracuje w myślenickiej cegielni i jako nastolatek wyjeżdża do Krakowa.
Pobiera nauki u szewca jako terminator. Wstępuje do rzemieślniczej 10 drużyny skautowej. W lipcu 1914 roku  do Strzelca, a już 06 sierpnia 1914 do I Brygady V Baonu Legionów Polskich.

Jak czytałam, to nie wierzyłam własnym oczom. Przeczytałam drugi raz, trzeci raz i dalej nie wierzyłam. Dużo czasu poświęciłam na poszukiwanie tej informacji, ale ciągle nic. Tylko napis na grobowcu "LEGIONISTA" utwierdzał mnie w przekonaniu, że tak musi być. W żadnych spisach Legionistów nie ma Rudolfa Cichonia. Ale po kolei.


Rudolf bierze udział we wszystkich bitwach aż do 01 sierpnia 1915, gdzie jest ranny w plecy w bitwie pod Jastkowem.


Brał udział w marszu na Kielce, odwrót do Szczucina, na Dęblin, bitwa pod Laskami i Imielnem.

Służył pod dowództwem Wir-a (Alojzy Kornas), Wacław-a (Wacław Aleksandrowicz), Koza Kazimierz, Konrad-a, Herwin-a (Kazimierz Piątek)


Po wyzdrowieniu, dostaje przydział do 9 Kompanii 2 Pułku II Brygady i znów idzie na front. Służy pod dowództwem por.Wyspiańskiego i płk Januszkajlisa
W czerwcu 1916 roku, ranny dostaje się do niewoli rosyjskiej pod Grusiatynem.


Lista Strat k.u k. zeszyt nr 426 z dnia 31.05.1916







Wraca w sierpniu 1918 roku. Odmawia złożenia przysięgi CK i zostaje internowany do Żurawicy, aż do odzyskania niepodległości..




Wstępuje do 20 Pułku Ziemi Krakowskiej, w kwietniu 1919 roku zostaje zwolniony i wstępuje do szkoły inwalidów.
Z 25% uszczerbkiem na zdrowiu,  jako ochotnik wstępuje do 2 Pułku Strzelców Syberyjskich w 1920 roku i wyrusza na wojnę bolszewicką.

13 sierpnia jej oddziały wyszły nad Wkrę pod Borkowem, a 14 sierpnia już walczyły. Walki pod Borkowem brygada okupiła dużymi stratami. Część żołnierzy dopiero teraz uczyła się strzelać. Brygada walczyła później pod Nasielskiem i Prusinowicami, zdobyła Maków. Toczyła też dramatyczny bój pod Chorzelami i Myszyńcem z przebijającym się na wschód oddziałami bolszewickiego III Korpusu i 4 Armii. Po bitwie brygada przeszła na odpoczynek stając się jednocześnie wraz z oddziałami Dywizji Ochotniczej częścią nowej 22 Dywizji Piechoty.
W bitwie pod Gierszczowem (Prusinowicami) 17 sierpnia 1920 jest ciężko ranny i traci lewą nogę. Zostaje mianowany kapralem.


Rudolf z piękną żona Stanisławą



.Podobno poznają się w szpitalu wojskowym w Krakowie, gdzie Stasia jest sanitariuszką.










Rudolf z synem i bratanicą-1933-35

W okresie międzywojennym czynnie działa z Związku Inwalidów
i Związku Legionistów w Krakowie.
Dnia 25 lutego1935 roku otrzymuje  Krzyż Niepodległości.











I tu znowu moje refleksje, dlaczego nic nie mogę odnaleźć tu w Krakowie???
Czy tylko otrzymał ten jeden krzyż? Nie możliwe !!! A gdzie odznaczenia legionowe??? 



Rudolf Cichoń 1948













błędny rok urodzenia, widać nierówną ostatnią 9 winno być 6

Średni syn  Tomasz Cichoń urodził się 12 czerwca 1897 w Dolnej Wsi.












Najmłodszy  syn Józef Cichoń urodził się 25 stycznia 1899 w Dolnej Wsi.









Pan młody- Józef Cichoń rok 1926



















Będę uzupełniać na bieżąco, jak tylko dowiem się coś nowego. Jestem tak szczęśliwa, że muszę już ten mały kawałek opublikować.

Dziękuję również Joli Lipińskiej za "naprawienie" zdjęć  i wszystkim wspaniałym genealogom, którzy pomagają w znajdowaniu i rozwiązywaniu zagadek rodzinnych.

środa, 9 lutego 2011

Dom rodzinny w Dólnej Wsi

to ja , mam ok. 9 lat. Na progu moja mama Krystyna

Pamiętam, że  jako mała dziewczynka wchodziłam do tej części domu z wielkim przejęciem. Był tam specyficzny zapach drewna  i  ziół. Półmrok dodawał jeszcze nutkę tajemniczości. Nie wiem dlaczego, ale dzisiaj mam odczucie, że był porzucony. Wtedy już dziadek wymurował dom z cegieł, ta część pozostała chyba tylko z przyczyn  konstrukcyjnych.
Stał tam ogromny stary piec rozciągający się przez prawie całą długość domu.



                        Część kuchenna, to piec chlebowy, piec do gotowania i dziura pod piecem dla małych kózek i kurcząt tzw. grubka.
Długo jest jeszcze wykorzystywany do pieczenia chleba i świątecznych ciast.. Bo skoro ja pamiętam drożdżowe ciasto z kruszonką pieczone w tej części domu, to musiały to być lata 60-te XX wieku.
Duży stół i ławy do siedzenia, różne kosze i koszyki oraz sprzęty potrzebne do prowadzenia domu.

musi to być rok 1953, bo jest Grażynka

Drugą część pieca, to zapiecek. Mama opowiadała mi, że tam spała jej babcia Małgorzata, a później starsze dzieci.
W zimowe wieczory zbierały się przy nim maluchy, aby posłuchać opowieści ojca. Ja też miałam okazję wysłuchać niejednej "strasznej" opowieści dziadka.
Po drugiej stronie stał kredens, w którym były trzymane naczynia i produkty żywnościowe: śmietana, ser czy masło. Panował chłód, pewnie dla tego, że nie było podłogi, tylko klepisko.
Na ścianie wisiały dwa duże obrazy święte i  "święty" obraz mojej praprababki Franciszki,

Pod oknem stał wielki stół stolarski, przy którym dziadek Stanisław wykonywał różne przedmioty z drewna.  Babcia też
z niego korzystała, odciskała sery w drewnianym imadle.


Przed domem oczywiście musi być studnia. Istnieje chyba do dzisiaj, tylko jest ukryta.


Sebastian-kuzyn i Madzia-siostrzenica
Przed domem, był też trzepak do wietrzenia pościeli i sterta piasku. Nie do zabawy, ale my oczywiście  tam bawiliśmy się.

I mały ogródek na warzywa i kwiaty. Utkwiły mi w pamięci pomarańczowe liliowce i niebieskie "buciki" tojad.
Z warzyw: zielony groszek, marchew i pietruszka.

 Jest też sad przed domem, konik dziadka Stanisława.  Były tam papierówki, koksa pomarańczowa, szara reneta, malinówki,  gruszki . śliwki, wiśnie
i rajska jabłoń.- owoce tej jabłoni były szczególne w naszym domu.

 Były używane do kiszenia kapusty i ubieraliśmy nimi choinkę na święta Bożego Narodzenia.
Taka choinka wyglądała przepięknie. Były małe z czerwonym rumieńcem, aromatyczne i bardzo smaczne z lekką nutka goryczy. 

W piwnicy, gdzie były przechowywane płody roznosił się niesamowity aromat. Jabłka górowały nad pozostałymi owocami i warzywami. Nie miałam zakazu wstępu do piwnicy, ale zawsze po kryjomu chadzałam tam na kiszone jabłuszka. Okazywało się później, ze nie byłam jedyną winowajczynią znikania rajskich jabłuszek. A nie było prosto do nich się dostać, bo na deklu od beczki z kapustą leżał ogromny kamień.
Na moje szczęście, dziwnym trafem pojawiał się zawsze dziadek Staszek i mi w tym pomagał.

Zapomniałam o najważniejszym miejscu zabaw- strychu. Po bardzo stromej drabinie wspinałyśmy się do lamusa Stały tam wszystkie nie potrzebne sprzęty i ogromy kufer ze skarbami. Różne zdjęcia, dokumenty i ślubna suknia babci. Wszystkie dziewczyny musiały chociaż na moment ja przymierzyć. Welon miał największe powodzenie.
Widok ze strychu rozciągał się na całą okolicę .Dolina Raby i Beskid Niski z jednej strony, a z drugiej: pola, lasy i łąki.

W tygodniu wszyscy pracowali , ja byłam jeszcze małą dziewczynką, to właściwie nic nie robiłam. Wszędzie za nimi się "włóczyłam". wszędzie musiałam zajrzeć i podglądać jak i co robią. 
Za to w niedzielę wszyscy którzy mogli zjeżdżali się do domu.
Oczywiście ja, w tle chyba siostra wujka Andrzeja

Obiad niedzielny w letnie dni jadaliśmy przy tym stole, pod parasolem zwisających gałęzi wiśni. i jabłoni .Był rosół z kury z makaronem robionym przez Babcię, a później Grażynkę- najmłodszą córkę.
Kura w sobotę jeszcze biegała, a w niedzielę już była na naszych talerzach . Nie raz płakałam z żalu za którąś ulubienicą. (wszystkie zwierzęta jakie były u Dziadków, były do głaskania- a nie do jedzenia)
Czasami zjeżdżali się niespodziewanie w większym towarzystwie, ale na szczęście kura była bardzo podzielna. Babcia wszystkich chciała ugościć, nawet kosztem własnego posiłku.
Skoro mowa o kurach, to starą część domu od nowej dzieliła sień. Jedne drzwi były frontowe, drugimi wychodziło się za domem do obory i stodoły.
to znowu ja

I tu kawałek  stodoły z maleńką starą oborą. Cegła czeka już do budowy nowej . Z tyłu za mną widać "Burka." Karmienie kur, to ulubione zajęcie  nie jednej małej dziewczynki. Nie każdej "myślenickiej wnuczce" było dane zakosztować pobytu u Dziadków. Jedni mieszkali za daleko, innych jeszcze nie było  na świecie. Różnice wiekowe, pomiędzy najstarszą, a najmłodszą siostrą- to 20 lat. Klaudia czy Alinka ( kuzynki urodzone w 1983), nie miały takiej możliwości.
Każde ferie i wakacje spędzałam u moich  Dziadków, zaprzyjaźniając się polami, łąkami
i lasami.
Przyglądając się ciężkiej pracy na roli i gospodarstwie. Spracowane ręce i wysmagana twarz,
to obraz który będzie mi zawsze towarzyszył, gdy będę wspominać moich Dziadków Annę i Stanisława Klatków z Myślenic.


Kilkoro z nich powraca po kilkudziesięciu latach na "ojcowiznę".
Za domem stała ogromna stodoła , a przy okazji młodzież z tego obejścia;
Kazek (Klatka)Skarczewski  nieżyjący od 2000 roku.
Zbyszek, Danusia, Ela, Basia, Urszula, Irena i mała Grażynka.
I za pewnie dziewczyna któregoś z przystojnych młodzieńców.
Na zdjęciu brakuje  Krystyny i Stanisławy - najstarszych sióstr.
Urszula, Irena i Grażynka są dla mnie jak starsze siostry, z nimi spędzałam wiele czasu. I  tak jest do dzisiaj.

Tuż obok stojących był staw, a właściwie dwa.
Tyle , że jeden już w tym okresie był zasypany.
W czasie II WŚ ugrzązł  tam czołg, mieli ogromny problem,  z jego wyciągnięciem
To nic dziwnego, że miałam zakaz zbliżania się do stawu.


Babcia Anna z koziulą od której piłam mleko- bllleee

Takie piękne widoki były za domem moich Dziadków.
Dzisiaj nie ma już stawu, którego kawałeczek widać na zdjęciu. (w dolnym prawym rogu),
ani pagórków z pasami kolorowych pól.

Nie ma też; starego domu, studni, stodoły czy sadu. Nie ma beztroskich lat mojego dzieciństwa.
Życie idzie swoim torem, a my musimy za nim podążać.


Stoją wybudowane nowe domy, ale to już nie jest mój dom rodzinny w Dólnej Wsi.

Wraz z Babcią Anną, która umiera 1984 roku zamyka się pewien etap mojego życia .

niedziela, 30 stycznia 2011

Chłopka Franciszka

Praprababka Franciszka Regina Kluska (zd.Wrona)
z dziećmi z drugiego związku.
I znowu nie mam pewności czy dziewczę na zdjęciu, to moja prababka Małgorzata czy jej przyrodnia siostra Zofia.
Pewne jest, że jest to Franciszka i jej syn Walenty Kluska
Znalazłam jeszcze jedno dziecko Jana Kluske.

Franciszka pracowała w domu Koniecpolskich. Jako służącą miała sposobność podglądania zachowań ludzi bogatych
i pewnie wiele  skorzystała z tych nauk. Zdjęcie mówi samo za siebie. Dostojna matrona nie wygląda na dziewczynę z chłopstwa.
Niestety dostała też inną nauczkę od życia.
Opowieści rodzinne, dość enigmatyczne mówią o niejakim  ... Koniecpolskim, który zostawił na pamiątkę Franciszce dziecię - Małgorzatę.
Czy tylko Małgorzatę? Znajduję zapis w księgach urodzeń o Marii. Ona też nieślubna. Czyżby 2xprabaka była , aż tak ponętna ???
Wielbiciel poczuwa się w obowiązku,  wydaje uposażoną
w grunty Franciszkę za swojego "koniuszego" ( z przymrużeniem oka) Tomasza Kluskę 
Z nim Franciszka miała jeszcze trójkę dzieci Walentego, Jana i Zofię. 

Los tych dwojga, niestety jest okrutny - II WŚ przerywa ich życie i nie pozostawia nam żadnych informacji. wiem, że Walenty zostaje zamordowany w okrutny sposób na Ukrainie.
Nurtuje mnie pytanie, czy zmarli oboje bezpotomnie?
Nikt z rodziny na ten temat nie potrafi nic powiedzieć.
Kilka dni temu ( 12.02.2012) nowa wersja losu przyrodniego rodzeństwa mojej prababki Małgorzaty Wrona.

Czy różnice  klasowe oddalają rodzeństwo przyrodnie od siebie?
Co prawda  na zdjęciu ślubnym Walenty Kluska siedzi obok siostry Małgorzaty i jest świadkiem do ślubu mojej babci Anny Cichoń  c.Walentego i Małgorzaty Wrona.
Inną informacja o Walentym, to bliskie kontakty z najstarszym synem Małgorzaty - Rudolfem. Razem jeżdżą  na Ukrainę .

22.02.2011



jest, jest jest - znalazł się Walenty. Przebywał w USA od 1911-1920. www.ancestry.com ma w swoich archiwach "mojego" Walentego.
Piszczałam z radości, moi panowie myśleli, ze trafiłam szóstkę w tottka.
poz. nr 5 Kluska Walenty lat 28, farmer, Polska Myślenice, ojciec Tomasz Kluska Myślenice, Chicago.
Wiem już, że urodził się ok 1883 roku. oooo księże proboszczu, już  nie dam się wygonić.




Jedna z prawnuczek Franciszki, Anna Cichoń c. Tomasza, koniecznie chciała to ustalić.
Kilka lat życia poświęciła na poszukiwania, niestety wszystko przepada podczas wybuchu w mieszkaniu.
Zapalony  naukowiec - traci życie podczas doświadczeń chemicznych.

niedziela, 16 stycznia 2011

80 lat temu

..... nie wiem od czego zacząć.
Sporo informacji, danych i zdjęć.
Program genealogiczny, niechęć wielu członków rodziny i moja pasja.
Jest ......... jeszcze dużo czasu, a może nie.
Nestorki  rodu coraz starsze i mylące fakty coraz częściej.

           To zdjęcie, to chyba najważniejszy dokument naszej rodziny. 
Para młoda to moi dziadkowie macierzyści, po bokach pary młodej siedzą ich rodzice,
czyli moi pradziadowie. Również na tym zdjęciu jest rodzeństwo nowożeńców.
Z tego zdjęcia znałam 5 osób , 6-7 z opowiadań. A kim są inni? czy to też moja rodzina?

Panna  Anna Cichoń zostaje wydana za Stanisława  Klatkę dnia 13 listopada 1930 roku
w Myślenicach.

Nikt nie pyta 19-letniej Anny, czy chce wyjść za Staszka z Poręby.

Anna w wieku 16 lat
Nie ma nic do powiedzenia, w sierpniu 1930 roku swatka ubija interes z rodzicami.
I jak w powieści; Anna skłania się ku innemu chłopcu, Stanisław zostaje wyrwany z ramion pięknej góralki z Zakopanego- gdzie pobierał nauki na czeladnika stolarskiego . ( opowieści mówią, ze jest tam potomek mojego dziadka??)




Anna i Stanisław Klatka

Mają 10 dzieci: 2 synów,
8 córek:
Krystynę, Kazimierza, Stanisławę, Zbigniewa, Danutę, Barbarę, Elżbietę, Urszulę, Irenę i Grażynę.

Wielokrotnie zastanawiałam się, jak babcia Anna podołała wszystkim obowiązkom.
Dzieci, dom, gospodarstwo i zamiłowanie do czytania książek.
Dziadek  był przeciwny, że marnuje czas na czytanie.
Wiele  razy widziałam Babcię czytającą po kryjomu,  na strychu.czy za stodołą.
W bibliotece myślenickiej  miała przywilej, mogła pożyczać 7 książek na tydzień, inni mogli tylko dwie.
Była kobietą prostą, ale bardzo mądrą. Mającą siłę mężczyzny  i   ogromny hart ducha. Niie okazywała miłości, ale wiem, ze nas wszystkich bardzo kochała. Nie szyła, nie tkała i nie haftowała, a 2/3 córek ma niesamowite uzdolnienia w tym kierunku.
 
Ja  dzisiaj dopatruję się, że nie dano jej możliwości dalszej nauki.i robienia tego co sobie wymarzyła..
                         Życie ułożyło swój scenariusz, umiera ojciec w 1920 roku, rok później starsza siostra Zofia na czerwonkę w wieku 15 lat. Po ukończeniu 4 klas szkoły powszechnej zmuszona była pomagać w domu. Miała już "swoje lata",  a każda para rąk liczyła się na gospodarstwie.



Ojciec zmarł jak miała 9 lat, matka jak była młodą mężatką.
Bracia byli starsi o kilkanaście lat i każdy z nich miał już swoją rodzinę. A ten najstarszy, najukochańszy  Rudolf wyjechał do Krakowa.
W dzieciństwie rozpieszczana przez  starszych braci.
Jako mężatka musiała odnaleźć się sama w  rzeczywistości.


 Żyją, ze Staszkiem bardzo skromnie,walcząc z przeciwnościami losu,   dziesięcioro dzieci wychowują jak najlepiej i każdemu  dają możliwość kształcenia.
Są to już czasy PRL-u,  dzieci opuszczają gniazdo rodzinne i szukają swojego miejsca na ziemi. Te starsze, bo jest to przełom lat 50-tych idą budować Polskę socjalistyczną, te młodsze przy rodzicach uczą się gospodarować- ale też uciekają, gdy tylko nadarzy się okazja.
Po śmierci Stanisława w 1971 roku,
Anna zostaje w domu rodzinnym z najmłodszą córką Grażyną .


Będąc już nastolatką moje zainteresowanie  biegnie w innym kierunku, coraz rzadziej zaglądam do tego ukochanego domu. Dzisiaj sama sobie robię wyrzuty, no cóż mam teraz sporo do nadrobienia.
A może miało tak być!!!!!
Przecież sama przyjęłam miano "wnuczki myślenickiej".



cdn... "Dom rodzinny w Dólnej Wsi"