Zbigniewa Cichonia zostawiłam sobie na deser. Tyle niewiadomych i skomplikowanych spraw dla mnie oczywiście, że pewnie zabraknie mi życia, aby wszystko usystematyzować. Bardzo barwna postać, inny niż jego ojciec Rudolf- który był skromnym, ale jak że wielkim człowiekiem.
Zbigniew Cichoń s.Rudolfa i Stanisławy zd. Mitka urodził się w Krakowie dnia 08.09.1926.
Wychowywany w duchu patriotycznym, nasiąknął jak gąbka.
Rozpieszczany i mający prawie wszystko, wyrasta na młodego panicza. Ojciec zabiera go często na polowania na Ukrainę do stryja Walentego Kluski
9-letni młodzieniec wygląda uroczo, nie zdaje sobie sprawy, ze za 5 lat będzie musiał szybko dorosnąć jak wielu jego rówieśników.
Mając 14 lat wybucha II Wojna Światowa- działa już wtedy 8 Podhalańskiej Drużynie Harcerzy.
W wieku 16 lat zostaje wywieziony wraz całą szkołą męską na wschód, kopać niemieckie okopy.
Udaje im się zbiec i wstępują do oddziału AK 27 Wołyńskiej Dywizji. Los dywizji ....i Zbigniewa, nie jest mi znany.
Zostaje odesłany do Radzieckiej szkoły oficerskiej i przydzielony do 11 Pułku Piechoty im. Jana Kilińskiego tzw. "szewskiej dywizji"
Bierze udział w walkach o Wał Pomorski, w Kołobrzegu zostaje ranny.
W Biuletynie Komisji Historycznej Śródmieście publikuje wspomnienia "Forsowanie Wału Pomorskiego"
Pomimo świeżych ran , idzie ze swoim pułkiem do Berlina.
Nie oceniam, ale muszę tutaj zadać pytanie. Dlaczego ?
AK i WP, i dalsze losy Zbigniewa są wprost nie do wytłumaczenia.
Zbieg zdarzeń powoduje tragiczne w skutkach dalsze jego losy..
Gorąca głowa i serce pobudza do dalszych działań.
Najbardziej niesamowite jest to, że wymyka się się spod ręki kata.
Studiuje medycynę, działa w podziemiu i pomaga przewozić uciekinierów do Szwecji.
W czasie jednego z takich rejsów, dopada ich straż graniczna. Mają broń , jeden strzał trafia żołnierza radzieckiego. Zbigniew zostaje razem ze swoim kolegą i uciekinierami pojmany..
Wiemy, że dostał wyrok śmierci. Ojciec Zbigniewa uruchomił wszystkie swoje znajomości oraz majątek na ratowanie syna.
Udaje mu się załatwić ułaskawienie i Zbigniew trafia do więzienia w Sztumie.
Nie potrafię nic odnaleźć. W Sztumie, nie mają już dokumentów z tamtego okresu. Również nie wiem, gdzie był sądzony.
Będę nadal drążyć temat.
Po odzyskaniu wolności, nie kontynuuje już studiów medycznych z wiadomych powodów.
Ale zamiłowanie do podróży i kontaktów z wielkimi ludźmi pozostaje.
Przepiękne obrazy, ściany pełne książek, biała broń i wiele innych cennych przedmiotów, zawsze będą w mojej pamięci.
Dzisiaj gdy o nim
rozmawiamy, to mówimy, że miał "fantazję ułańską". Jego opowieści były
niesamowite. Aż nie chce się wierzyć, że tak dużo widział i przeżył.
Zbigniew umiera bezpotomnie
Chociaż plotki rodzinne głoszą, ze ma syna.
Moja mama pozostawała w bliskim kontakcie ze swoim kuzynem. Gdy był w więzieniu w Sztumie, korespondowała z nim- niestety listy sie nie zachowały. Babcia moja Anna Klatka ( zd. Cichoń) spaliła wszystkie listy. A siostra Zbigniewa Elżbieta powtarza mi w kółko " zostaw to dziecko, lepiej tego nie ruszaj" Co takiego mogłabym odszukać, że lepiej nie wiedzieć?!!!
Cokolwiek zrobił Rudolf Cichoń ojciec Zbigniewa, aby ratować swojego syna jestem w stanie to przyjąć.
Może, ktoś kiedyś przeczyta tego bloga z rodziny żony Zbigniewa. Brak zdjęć i dokumentów, bardzo utrudniają w odnalezieniu informacji.